Wspomnienia z Taize
W Taize naprawdę bardzo mi się podobało.
Na pewno postaram się pojechać tam jeszcze za rok.
Przede wszystkim nie sądziłam, że modlitwa może być tak przyjemna. Z chęcią
teraz wybrałabym się na nią.
Poza tym bardzo zżyłam się z ludźmi i serce mi krwawi na myśl, że większości
już nigdy nie zobaczę. Zabrałam ze sobą jednak ponad 20 adresów i mailów
i też ciągle coś piszę to do Indii, Niemiec, czy Holandii.
Bardzo tęsknię za ludźmi i samym miejscem. Mam ochotę usiąść sobie na
ławeczce z czerwony kubeczkiem w łapce, przyglądając się kolorowym ubraniom
i przysłuchując dźwiękom bębenka. Chyba najprzyjemniej wspominam wspólne
posiłki. - Chociaż brak mi wszystkiego.
Pobyt w Taize podziałał na mnie jak jakaś zbiorowa terapia. Nie było tam
miejsca na rywalizację, jakieś współzawodnictwo, w związku z czym nikt
nie był zazdrosny, a zazdrość jest bardzo częstym źródłem
zawiści, nietolerancji i wszelkich problemów. Wiem, że współczesny świat
nie mógłby funkcjonować bez rywalizacji, gdyż ona napędza postęp, bez
którego nastąpiłby zastój a musimy nadążać za naszymi rosnącymi wymaganiami.
Są też inne drogi ale chyba dotyczyłyby tylko wąskich kręgów kulturowych.
W czym mi chyba najbardziej pomógł pobyt w Taize ???
Mam świadomość, że jest takie miejsce na ziemi, gdzie przyjmą mnie z otwartymi
rękami. Taki ziemski raj. Gdzie nawet praca jest przyjemna (jak to możliwe???)
. Myśląc o nim wstępuje we mnie jakiś dziwny spokój.
Bardzo się cieszę ,że tam pojechałam. I mam nadzieję ,że jeszcze tam będę
często wracała.
Wika
/Kilka zdjęć z Taize/
|